Hasło tygodnia - europejski street food.

jedzenie uliczne
Wychodzimy powoli z okresu "imprez masowych", nad przygotowaniem których musieliśmy ostatnio mocno pracować. Nad jedną nawet wspólnie, co było niezwykle miłe i co z pewnością wkrótce opiszemy. Teraz marzy mi się przez czas jakiś nie wchodzić do kuchni, ale wiem, że to niewykonalne. Marzy mi się też proste jedzenie. Najlepiej uliczne. Najlepiej w sympatycznym wielkim mieście. Bo dobre uliczne jedzenie jest nieodłącznym składnikiem wielkomiejskości. Restauracje, lepsze lub gorsze, mogą być wszędzie, nawet w kompletnej głuszy, ale dobra budka z jedzeniem, do której ustawia się kilometrowa kolejka - tylko w prawdziwej metropolii! Poranna bagietka w Paryżu, fish and chips w południe w Manchesterze, churros w Barcelonie o północy... to smaki Europy, które będziemy chcieli odtwarzać w naszych kuchniach. Skoro nie możemy wypuścić się w prawdziwą drogę, to popodróżujmy chociaż tak. ;)

Komentarze