Co prawda dawno już powinniśmy zapomnieć o lękach z czasów szkolnych, ale od jakiegoś czasu zaczął nas prześladować termin prosto z lekcji fizyki. Indukcja mianowicie ;) Tak, wiem, indukcja myśli jest raczej zjawiskiem meta-fizycznym (chociaż kto wie?) i generalnie bardzo miłym, ale od czasu do czasu, przysparza nam trochę zamieszania w blogowym gospodarstwie. Ale do rzeczy. Oboje zrobiliśmy (ja troszkę wcześniej) sałatkę tabbouleh. Oboje użyliśmy produktu, który choć nazywany kaszą, to ma właściwie cechy makaronu. Marzenka do swojej sałatki dodała klasyczny kuskus, a ja maftoul, czyli jego palestyńską, gruboziarnistą odmianę. Wy możecie sięgnąć po bulgur i będziecie wtedy bliżsi naszego hasła tygodnia - kasze! Tabbouleh jest daniem lekkim, prostym i doskonałym na upalne letnie dni. Jego lekka, cytrynowa kwaśność świetnie orzeźwia. W prostych daniach bardzo liczy się świeżość i jakość składników. Szczególnie zielona pietruszka, która jest chyba najważniejszym elementem tabbouleh, musi być najlepszego rodzaju. Oliwa - również. Pomidory i ogórki (Marzena dała, ja nie) powinny być dojrzałe i pachnące. Po prostu: im bardziej w lato, tym sałatka będzie lepsza!
Składniki:
- 25 g kaszy bulgur, kuskus lub maftoul
- 1 - 2 dojrzałe pomidory
- 1/2 - 1 ogórek (opcjonalnie)
- 3 cebule dymki
- 1 duży lub 2 mniejsze pęczki zielonej pietruszki
- około 10 liści mięty (np. marokańskiej)
- 40 ml oliwy z pierwszego tłoczenia
- sok z 1/2 - 1 cytryny
- 1/4 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- 1/4 łyżeczki świeżo zmielonych ziaren kolendry
- 1/4 łyżeczki świeżo zmielonych ziaren ziela angielskiego
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- 1/4 łyżeczki startego imbiru
- szczypta gałki muszkatołowej
- szczypta zmielonych goździków
- sól
Wykonanie:
- Kaszę przygotować wg instrukcji na opakowaniu.
- Pomidory i ogórka (jeśli używamy) pokroić w drobną kostkę. Dymki pokroić w cienkie plasterki, połączyć w misce z pomidorami, połową soku z cytryny i mieszanką przypraw. Delikatnie wymieszać.
- Natkę pietruszki i miętę opłukać zimną wodą, wysuszyć i starannie, drobno posiekać.
- Zioła i kaszę dodać do warzyw i delikatnie wymieszać razem z oliwą, solą (wg smaku) i ewentualną dodatkową porcją soku z cytryny.
Co prawda dawno już powinniśmy zapomnieć o lękach z czasów szkolnych, ale od jakiegoś czasu zaczął nas prześladować termin prosto z lekcji fizyki. Indukcja mianowicie ;) Tak, wiem, indukcja myśli jest raczej zjawiskiem meta-fizycznym (chociaż kto wie?) i generalnie bardzo miłym, ale od czasu do czasu, przysparza nam trochę zamieszania w blogowym gospodarstwie. Ale do rzeczy. Oboje zrobiliśmy (ja troszkę wcześniej) sałatkę tabbouleh. Oboje użyliśmy produktu, który choć nazywany kaszą, to ma właściwie cechy makaronu. Marzenka do swojej sałatki dodała klasyczny kuskus, a ja maftoul, czyli jego palestyńską, gruboziarnistą odmianę. Wy możecie sięgnąć po bulgur i będziecie wtedy bliżsi naszego hasła tygodnia - kasze! Tabbouleh jest daniem lekkim, prostym i doskonałym na upalne letnie dni. Jego lekka, cytrynowa kwaśność świetnie orzeźwia. W prostych daniach bardzo liczy się świeżość i jakość składników. Szczególnie zielona pietruszka, która jest chyba najważniejszym elementem tabbouleh, musi być najlepszego rodzaju. Oliwa - również. Pomidory i ogórki (Marzena dała, ja nie) powinny być dojrzałe i pachnące. Po prostu: im bardziej w lato, tym sałatka będzie lepsza!
Komentarze
Prześlij komentarz