Z zapiekankami kojarzy mi się kilka rzeczy. Po pierwsze w pamięci staje mi obraz z czasów studenckich, kiedy to o różnych dziwnych, często nocnych porach spożywało się zapiekanki w rozmiarze XXL. Chodzi oczywiście o dłuuugie bagietki z pieczarkami, serem i keczupem. Drugą rzeczą jaka przychodzi mi na myśl jest rozmowa z Maćkiem na temat tego, co przygotuje na spotkanie rodzinne. A była to moussaka. Może nie powinnam się przyznawać, ale doprawdy nie wiedziałam wtedy o czym on mówi. Próbowałam jednak sprawiać zupełnie inne wrażenie (mam nadzieję, że z powodzeniem ;)). Oczywiście po powrocie do domu obco brzmiące słowo natychmiast "wygooglowałam" i od tamtej pory danie czeka na realizację. Można zatem powiedzieć, że moussaka jest pretekstem do hasła tego tygodnia. Zostawiam jednak pełną swobodę jeśli chodzi o wybór zapiekanki - makaronowa, ziemniaczana, na bagietce? Wszystkie chwyty dozwolone :) A tak już zupełnie na marginesie, największą wartością dodaną naszej zabawy w gotowanie i blogowanie jest próbowanie nowych rzeczy, poznawanie poprzez kulinarne poszukiwania otaczającej nas rzeczywistości, tej bliższej i tej dalszej :) I za to dziękuję :)
Marzenko tą smakowitą ilustracją do nowego hasła tygodnia, zainspirowałaś mnie do zrobienia tych tradycyjnych zapiekanek, o których prawie zapomniałam. Przyrządziłam z pieczarkami i wersji z szynką i pieczarkami w dużych ilościach. Wszystkie zjedliśmy na kolację z ogromnym apetytem.
OdpowiedzUsuń